Każdy dzień wyglądał u Niej tak samo. Żyła w ciągłym biegu.
Po skończonych zajęciach błyskawicznie wsiadała na swój ukochany rower i
pędziła do szpitala. Idąc na studia uznała ,że zostanie wolontariuszką w
fundacji pomagającej dzieciom chorym na raka.
Codziennie w szpitalu przyklejała do twarzy swój anielski uśmiech. Bolało Ją cierpienie tych maluchów. Starała się robić wszystko ,aby na Ich
twarzach choć na krótką chwilkę pojawił się uśmiech. O dziwo udawało Jej się to.
Po powrocie do domu płakała. Nie potrafiła zrozumieć ,dlaczego Dzieci zostały
skazane na nieustanną walkę. Zasypiała z oczyma pełnymi łez. Wstawała z
niezwykłym uśmiechem na twarzy. Ten dzień był dla Niej zwykłym dniem, choć
Dzieciaki czekały na niego całe dwa tygodnie. To właśnie dziś do szpitala miało
zawitać dwóch siatkarzy. Gdy po skończonych wykładach wbiegła do szpitala ,
świetlica wypełniona była małymi pacjentami. Usiadła w jednym z rogów i
spoglądała w stronę siatkarzy, delikatnie się przy tym uśmiechając. Patrzyła na
roześmiane buzie Dzieci. Po skończonym spotkaniu Jej przełożona poprosiła ,aby
podziękowała sportowcom i odprowadziła ich do wyjścia. Wtedy jeszcze nie
wiedziała ,że może to być najbardziej bolesna rozmowa w Jej życiu. Już za
chwilę miała się o tym przekonać.
-Chciałabym podziękować za Waszą obecność w imieniu
fundacji. Sprawiliście, że na twarzach Dzieci choć na chwilkę zagościł uśmiech.
– powiedziała
-To my powinniśmy podziękować za ten dzień. Jestem
Karol. – odpowiada jeden z siatkarzy
- Aniela. – uśmiecha się delikatnie i podaje Mu dłoń
-Dlaczego tutaj jesteś ? – nagle odzywa się drugi mężczyzna
-Jestem wolontariuszką. Czy widzisz w tym coś dziwnego ? –
pyta Aniela
-Jakoś nie widzę Cię w roli wolontariuszki. Pewnie przyszłaś
tutaj ,aby nas poznać . Znając życie jesteś córką jakiegoś darczyńcy lub po prostu
sypiasz z którymś z nich. – te słowa użyte zostały jak broń skierowana w Jej
stronę
Nie spodziewała się tego . Nigdy nie sądziła, że ktoś
może postrzegać Ją w taki sposób. Była
zbyt wrażliwa, zbyt naiwna, zbyt łatwowierna. Ze łzami spływającymi po policzkach
wybiegła ze szpitala. Nie potrafiła odpowiedzieć na tak bolesny cios.
*
Dziękuję za tak miłe przyjęcie. Rozdział jest dziwny , ale właśnie takie będzie całe opowiadanie. Przepraszam za "dziwność" i nijakość.
Mileno- dziękuję za to ,że wysłuchujesz mojego ciągłego marudzenia. Dziękuję za to, że po prostu jesteś <3